Wow!
Hey, cześć,
siemanko, witajcie:). Po ponad roku trafiłam na swojego bloga. Zapomniałam
chyba już jak się pisze :P. Gdzieś z braku czasu, natłoku wrażeń, ważnych
wydarzeń, emocji ten blog tak na prawdę gdzieś mi umknął. Szkoda, ponieważ tyle
rzeczy u mnie się działo, którymi mogłabym się podzielić. Nowe miasto, zaczęte
studia, nowe znajomości, związki, odkrywanie Rzeszowa oraz de facto odkrywanie
siebie na nowo.
Brakowało mi tego
uczucia, gdzie mogę usiąść zimną nocą, pod kocykiem z herbatką, laptopem oraz
delikatnie płynącą muzyką w powietrzu, by móc podzielić się jakąś cząstką z
mego życia:). Jestem aktualnie w domu, ponieważ święto, długi weekend. Mimo
wszystko zawsze miło jest wrócić do domu, no i odwiedziłam moją ukochaną
Gabę:). Jest najlepsza, zawsze nastraja mnie pozytywną energią, daje mi radość,
uśmiech, szczęście i dzięki temu jak wpływa na mnie mogę jakoś przeżyć kolejne
tygodnie, gdzie nie będę jej widziała. Dziecko niespełna 4-letnie a ma w sobie
niezwykle wiele magii i mocy, zawsze z radością w sercu odwiedzam ją. Wczoraj
układałyśmy puzzle i szczerze obie jednakowo fantastycznie się przy tym
ubawiłyśmy. Jeszcze muszę się do niej wybrać nim pojadę znów na studia;).
Tak już na
zwieńczenie tego posta pozostawię Was z piosenką Sama Smith'a, której ostatnio
nie potrafię przestać słuchać. Ten utwór definitywnie nie jest adekwatny do
tego, czego słucham, na co dzień. Sam utwór jak i również, a może nawet przede
wszystkim głos wokalisty porusza w moim mózgu, duszy te obszary, gdzie
rozpływam się słysząc już pierwsze dźwięki fortepianu. Dawno nie słyszałam tak
dobrego i najeżonego emocjami utworu. Jest tak zwiewny i delikatny, że
słuchając go człowiek ma wrażenie, że unosi się kilka, kilkanaście metrów nad
ziemią. ----->Sam Smith - Stay With Me<-----
Nymp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz