Cześć wszystkim;)
Kilka dni się zbierałam do napisania tego posta, ale
jakoś wena omijała mnie szerokim łukiem i w końcu dziś cichutko, trochę
nieśmiało, lewie słyszalnie, zapukała do małego okienka zmarzniętą rączką i
postanowiłam ją przywitać z otwartymi ramionami;). Stwierdziłam, że wycisnę z
tej nadarzającej się okazji ile tylko się da, bo nie wiadomo, kiedy znów mnie
odwiedzi. Nawet udało mi się napisać skrawek wiersza (taaaak wiersze też zdarza
mi się pisać, jednakże one nigdy nie ujrzą światła dziennego).
Jako że w moim domu aktualnie jest malutki remoncik to
musiałam swoje rzeczy posortować i to, co niepotrzebne wyrzucić. Przeglądając to,
co się nagromadziło do tej pory, natrafiłam na wiele "pamiątek" z
poprzednich lat. Myślałam, że zejdzie mi to góra 15 minut, ale nim się
obejrzałam spostrzegłam, iż siedzę prawie 2 godziny nad tym. Strasznie miło
jest powspominać "stare lata". Przy niektórych rzeczach wiele się
śmiałam, inne bardzo mnie wzruszyły i łezka się w oku zakręciła. Kiedyś nie
przywiązywałam takiej wagi do tego jak dzisiaj. Nie jestem typem osoby, która
jakoś specjalnie składuje wszystko, bo ma to sentymentalny charakter dla mnie,
aczkolwiek miło mi się bardzo zrobiło jak to wszystko oglądałam. Może z wiekiem
zaczynam dojrzewać i mięknąć? Nie mam pojęcia.
Następnego dnia odwiedziła mnie przyjaciółka. Jak to
zazwyczaj przebiega herbatka, ploteczki. W ten czas natchnęło mnie, aby
obejrzeć stare zdjęcia z przeciągu jakichś 6 może 7 lat. Oglądając je śmiałyśmy
się do rozpuku, płakałyśmy ze śmiechu i może trochę z tęsknoty do tych
beztroskich lat. Czasem człowiekowi niepozornie przebiega myśl, że chciałoby
się wrócić do tego beztroskiego dzieciństwa, gdzie każda drobnostka sprawiała
radość, a życie wydawało się kolorowe i takie piękne. Życie oczami dziecka na
przestrzeni lat zdaje się takie wspaniałe, pozbawione trosk, wesołe i pełne
radości, aż chce się przeżyć dzieciństwo jeszcze raz. Wydawało mi się również,
że mój piesek jest u nas jakby od wczoraj, a uświadomiłam sobie, że już w
październiku skończy 4 lata. Jak ten czas szybko leci. Jeszcze niedawno nie
martwiłam się maturą, myślałam, że jeszcze szmat czasu do niej, a tak na prawdę
skrada się za rogiem i słychać już jej złowieszczy śmiech. Oby do maja i jak
najlepiej ją zdać;)
A tym czasem zostawiam Was z piosenką, od której wziął się mój "nick" czy też nazwa bloga, nieważne;)---->Coma- Cisza i Ogień<----
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu:)
Nymp